Nowy nauczyciel prosi o rady

Cześć wszystkim!
Nazywam się Gabriele Stefano Savino. Niedawno zostałem nauczycielem elektrotechniki (pracuję też jako project manager i projektant oświetlenia). Kocham elektrotechnikę, naturę i naukę. Chciałbym połączyć pasjonatów w całej Europie — w końcu elektrony nie mają paszportów!

Szukam praktycznych wskazówek, jak rozkochać młodych w tej dziedzinie: proste, „wow” eksperymenty, dobre historie, projekty, wycieczki, sposoby łączenia teorii z praktyką (budowa, instalacje, bezpieczeństwo, efektywność). Jeśli macie materiały, przykłady albo „błędy, których nie warto powtarzać”, będę bardzo wdzięczny.

Bardzo interesują mnie też normy: chcę pomagać młodym (i nam, nauczycielom) lepiej się w nich odnajdywać, żeby stawali się ciekawszymi, bardziej zaangażowanymi i kompetentnymi specjalistami. Przygotowuję krótką ankietę, żeby zrozumieć — w każdym kraju — które problemy z normami elektrycznymi są najbardziej odczuwalne. Jeśli macie ochotę, szukam chętnych do przetestowania jej i przekazania opinii.

Dziękuję za przyjęcie — chętnie będę słuchał i uczył się od Was. Piszcie w komentarzach lub prywatnie!
(P.S. Mój polski nie jest idealny — poprawiajcie mnie śmiało!)

Musisz im pokazać być tanim i elastycznym w rozumieniu przepisów i norm.

To świetnie! Wiesz już jaka powinna być wydajność i tylko trzeba ją podnosić. Pracownik nigdy nie daje siebie wszystkiego, a Ty mu przecież dajesz wszystko wymagane prawem, czyli płacę minimalną.

Ponton jest izolacyjny i elektrony przepływają przez Morze Śródziemne!

Świetnie! Wiesz, jakie to proste - lampka tu, tam i jeszcze tu. Tu kropka na planie i tam. Połączone kreseczką. To takie proste, to nie może być drogie. Nawet nie ma żadnego wysiłku - nie spocisz się. To powinno być za darmo.

Pierwszym błędem młodego elektryka jest chęć wysokich zarobków.

Trzeba kochać i lubić to co się robi. Pieniądze są nieważne! Praca prawdziwego elektryka to pasja i przyjemność, a nie tyko pieniądze.

Now listen and learn: Cheap, cheaper, electician!

Pozdrawiam.

Wasz Troll

Jako obecny uczeń technikum mogę Pana zapewnić, że najbardziej zapamiętujemy praktyczne zajęcia. Warto też od samego początku wychwytywać jednostki chętne do uczestniczenia w zajęciach i odseparować je od pozostałych, żeby mieli dobre warunki do pracy i nauki. Bardzo często jestem z przymusu w grupie na montażu albo pracowni z kompletnymi tłukami, którzy sabotują wręcz nasze instalacje i potem przez nich oceny w dół lecą.

Także dwie rzeczy praktyka i wychwytywanie skorych do nauki.

Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo sukcesów w karierze edukacyjnej!

@opornik Konrad znowu jest sobą…

@gss00 Nie wiem jaki zakres obejmuje elektrotechnika dzisiaj, ale w mojej szkole to była czysta teoria, matematyka. Obliczanie obwodów prądu stałego, zmiennego, liczby zespolone itd. W praktyce zdobytą wiedzę i umiejętności zdobywaliśmy na pracowniach i praktykach (w tym przypadku coś pomiędzy pracowniami a prawdziwymi praktykami). Takie eksperymenty, nawet przy bezpiecznym napięciu przemiennym rzędu 24V, i zestawem kondensatorów i cewek mógłbyś skutecznie pokazać uczniom, że nadal mylą się w obliczeniach (mówię z doświadczenia :stuck_out_tongue: ). Pamiętam że było coś o podstawowych półprzewodnikach, termistorach, i praktyczne zajęcia z tym w szkole nie są również najmniejszym problemem nawet na płytkach stykowych. Wagon podstawowych elementów pokroju diod 1N4148 albo tranzystorów BC547, rezystorów kosztuje śmieszne pieniądze i starczy na długie lata prowadzenia zajęć, nawet jakby miały być jednorazowe.

Tyle pamiętam z lekcji. W poście wspominasz o bezpieczeństwie, normach elektrycznych, ogólnie instalacjach. od tego u mnie w szkole był osobny przedmiot, podobnie jak od maszyn elektrycznych. Na lekcjach zwykle mało dokładnie omawiany jest bardzo rozległy temat ochrony przeciwporażeniowej, i zdecydowanie należy go rozszerzyć. Reszta jak dobór zabezpieczeń, przewodów… to dużo krótsze zagadnienie i kwestia odpowiedniego przekazania tych informacji. Jeżeli chodzi zaś o maszyny elektryczne - silnika ani prądnicy uczniowie Ci nie zbudują na ławkach, ale transformator? Wiesz, zmierzenie parametrów rdzenia, obliczenie potrzebnej ilości zwojów, przekroju przewodów, w końcu wykonanie transformatora i zbadanie jego parametrów czy spełniają wymagania - to byłoby całkiem ciekawe doświadczenie i pokazanie jak obliczenia pasują do rzeczywistości. Jednocześnie możesz potraktować to jako ładne zwieńczenie całego działu elektromagnetyzmu i maszyn elektrycznych, bo przy silnikach i prądnicach matematyka jest ta sama ale nieco bardziej złożona, za to może komuś urwać palca lub oko wybić.

Dziękuję! Ale to dotyczyło Przygotowanie instalacji PV do pomiarów - #3 przez KonradOW
Kolega prezentuje prawdziwy obraz polskiego elektryka z firmą i profesjonalnymi pracownikami.

Opisałeś swoje życie naukowe - czyli poznanie suchej teorii, zasad i przepisów oraz kultury zawodu. Potem przyszedł czas na sprawdzenie teorii w praktyce, czyli eksperymenty. A potem jest czas na szybkie wykonywanie czynności bez większego zastanowienia się u Pana Pracodawcy.

Powiedziałbyś swojemu nauczycielowi, że układ tyrystorowy sterowania silnika o mocy np. 50kW to on widział w reklamówce ABB? Czy jednak nauczyciel miał szacunek rodziców, nawet nie uczniów?
Cytat pochodzi z wątku: Przygotowanie instalacji PV do pomiarów

Taką też metodę mają Amerykanie. Potrafią wychwycić te jednostki wybitne i je inwestować. Następnie wykształcić i skierować do pracy tam, gdzie będą wykorzystywali nabytą wiedzę. Reszta idzie do prac niewymagających wiedzy, tylko przyuczenia do czynności.

Jakie to polskie i tradycyjne!

A teraz pomyślmy po amerikańku, gdzie za naukę się płaci, a potem się wymaga:

30 osób, każdej za pracownie i lekcję niech podatnik zapłaci 150 zł/h. Wychodzi razem 4.500 zł.

W Jueseju masz wybrane 5 osób, które te 4.500 spożytkują zgodnie z przeznaczeniem i będą chciały odzyskać ok. 560 zł w postaci przekazania wiedzy.

W p0landii masz 30 osób, z tego 25 “przepija i przepala” ich 150 zł, które 3.750 zł wyżebrało od przechodnia zwanego podatnikiem.

Kiedyś jakiś polityk powiedział: “Nauczcie się w p0lsce…”, za pieniądze p0lskiego p0datnika, “… a potem pojedźcie na zachód …” i tam dorabiajcie innych i płaćcie podatki.

A potem zarobki pracownika też lecą w dół: Pleonazm – Wikipedia, wolna encyklopedia

Obecnie już osiągają 1,01 pensji minimalnej, czyli coś w okolicy portiera.

Również przyłączam się. Uczeń musi nauczyć niemieckiego jako drugi obcy język. Po oczywistym pierwszym obcym, czyli angielskim.