sprawdzania czasu zadziałania wyłączników różnicowoprądowych

Swego czasu na tym serwerze była dyskusja w temacie, czy
należy sprawdzać czas zadziałania wyłącznika różnicowoprądowego i jeden z dyskutantów zauważył zresztą
słusznie, że w polskiej normie nie ma obowiażku sprawdzania
tego parametru. Moim zdaniem polska norma to nie wszystko,
bowiem w Ustawie Prawo Budowlane jest zapis, że instalacje
elektryczne winny być wykonywane czyli też sprawdzane…
zgodnie z przepisami ogólnobudowlanymi, polską normą oraz
zasadami wiedzy technicznej…Mam przyrząd który sprawdza
wszelkie parametry instalacji elektrycznych z wyłącznikami
różnicowymi i w DTR przyrządu jest zapis…który przekonał,
mnie, że należy sprawdzać czas zadziałania wyłącznika. jest tam
napisane..że jeżeli zmierzymy czas zadziałania na poszczególnycn fazach..i będą znaczne różnice..to znaczy
że wyłacznik jest namagnesowany…i nie był testowany…
i może nie zadziałać.. Nadmieniam, że zgodnie z zasadami
wiedzy technicznej czyli zaleceniami producenta różnicówka
winna być testowana przynajmniej jeden raz w miesiącu i powoduje to rozmagnesowanie wyłącznika…
Namagnesowanie się wyłącznika to informacja aby zwrócić uwagę
służbom eksploatacji, żeby miały w nawykach..TESTOWANIE wyłączników rożnicowych .podczas…obchodów..czy sprawdzania urządzeń
Moim zdaniem czasy minęły, że minister odgórnie ustałał…
szczegółowy zakres prac czy terminy..i lepiej wiedział od dołu. co należy robić..był to element
gospodarki nakazowo-rozdzielczej…Prosże o opinie :slight_smile:))

Normy niemieckie także nie przewidują koniecznosci pomiarów czasu zadziałania wyłączników różnicowopradowych, dlaczego wiec produkuje się przyrzady o "niepotrzebnych " funkcjach. Potrzebne są one dla POMIAROWCA który na podstawie kompletu pomiarów : pradem narastajacym, In w obu okresach, czasu zadziałania dla In, Inx2, Inx5 itd. oceni sprawność i “jakość” wyłącznika i często całej instalacji. Dlatego w protokołach podaję wszystkie dane .Co do namagnesowania czy rozmagnesowania spotkałem się z wyłącznikami które nie chciały zadziałać po…nacisnięciu przycisku TEST ! .70% użytkowników wyłączników nie ma świadomosci do czego ten przycisk służy, a 95% że trzeba go co jakiś czas naciskać ( na placu budowy codziennie ). Na razie tyle.

Witam :slight_smile:)) W nawiązaniu do dyskusji, osobiście spotkałem się
wiele razy z problemem namagnesowania się aż takiego wyłączników róznicowoprądowych, że nie działał nawet przycisk
TEST. Wyłącznik zaczął działać…można powiedzieć, że "odpowietrzył się ":))) po podaniu mu kilka razy prądów upływu.
wtedy zaczął działać…i w dodatku poprawnie.
Natomiast, aby ułatwić obsłudze testowanie różnicówek zwracam
uwagę na takie wykonawstwo rozdzielnic, aby był łatwy dostęp
do wyłącznika ochronnego. Sprawdzałem taką rozdzielnicę…
w której różnicówkę..umieszczono…w skrzynce z wyłącznikiem
głównym i sposób zamontowania wyłącznika był taki, że były
problemy dostania się do wyłacznika…i oczywiście nie testowano go…i mógł nie zadziałać…Pozdrawiam :slight_smile:))

Mamy podobne doświadczenia , po wyzwoleniu odpowiednio dużym prądem np.poprzez miernik…pomiar pętli zwarcia…wyłącznik działa poprawnie !
Swiadczy to iż takie przypadki nie są odosobnione , tym wiekszą uwagę nalezy zwracać na okresowe sprawdzanie wyłącznika.
Analizując dalej, po naciśnięciu przycisku TEST przez wyłącznik płynie prąd 2-4 razy większy niż In różnicowy, dla In=30mA będzie to minimum 60mA…TAKI PRĄD UPŁYWOWY NIE WYWOŁUJE ZADZIAŁANIA WYŁĄCZNIKA ..ale na pewno spowoduje skurcz ręki i kołatanie serca ( granica samouwolnienia to w zalezności od oporności…czytaj odpornosci człowieka…10-20mA) Po jakim czasie wyzwoli wyłącznik? Czy ktoś zagwarantuje że w tych warunkach podczas dotknięcia części pod napieciem nie nastapi śmiertelne porażenie? przecież był wyłącznik różnicowopradowy! To oczywiscie czarny scenariusz ale możliwy,Wyłącznik jako srodek uzupełniajacy ochronę przed dotykiem bezposrednim nie spełnia swojej funkcji.Co do ochrony posredniej rzadko zdarza się jednoczesna przerwa przewodu ochronnego i uszkodzenie izolacji powodujace prąd upływowy rzedu 20mA, dochodza jeszcze połączenia wyrównawcze …tak że napiecie dotykowe będzie niskie. A co z używaniem odbiorników w drugiej klasie ochronnosci z wiarą w ich niezawodnośc?..suszarka w wannie…wymianą żarówki…
Wyłaczniki różnicowe są dla ludzi nie tylko dla elektryków, dlatego należy obalać opinie o tym że” różnicówka
zawsze mnie zabezpieczy, nawet gdy dotknę przewód pod napięciem” różnicówka jest zabezpieczeniem
które ograniczy prad w chwili porażenia”. Samo życie!!!.
Pozdrowienia. Zapraszam do dyskusji.

Nieprawdą jest, że wyłącznik różnicowy ogranicza prąd różnicowy…jak to powiedział mój przedmówca…wyłącznik
różnicowy tego prądu nie ogranicza…tylko czas jego zadziałania
jest tak krótki, że zagrożenie zostaje wyeliminowane…
Wyobraźmy sobie sytuację, że człowiek dotknął..jedną ręką
przewodu fazowego /L/ a drugą dotknął obudowy../PE/
przez jego serce…na trasie ręka-ręka…płynie prąd rażenia,
który jest ilorazem napięcia fazowego i oporności ciała człowieka…W przypadku braku wyłącznika różnicowego taki
przypadek zawsze kończy się śmiercią…w takim przypadku
różnicówka ratuje życie przez szybkie wyłączenie rzędu…
milisekund…

: ))))
Nie napisałem ze różnicówka ogaranicza prąd rażeniowy lecz że należy
OBALAĆ opinie o tym że „ różnicówka
zawsze mnie zabezpieczy, nawet gdy dotknę przewód pod napięciem,
różnicówka jest zabezpieczeniem które ograniczy prad w chwili porażenia samo życie!!! czyli że
są to opinie UŻYTKOWNIKÓW ! ..z kórymi się spotkałem …świadczace o znikomej wiedzy większosci społeczeństwa na ten temat. ELEKTRYK o tym wie i powinien informować użytkownika o wszystkich właściwościach wyłączników różnicowopradowych. Nie kwestionuję zasadności stosowania różnicówek tylko nie jest to całkowite rozwiązanie problemu ochrony przeciwporażeniowej.
Napisałem także o podanym przez Pana przypadku stwierdzając że wyłącznik który nie jest wyzwalany przyciskiem TEST jako srodek uzupełniajacy ochronę przed dotykiem bezpośrednim nie spełnia swojej funkcji.. Proszę doładnie przeczytać moją poprzednią wypowiedź.
Dziękuję za rzeczowa dyskusję : ))
Szkoda tylko iż tak mało osób bierze udział w dyskusjach na forum !
Takie dyskusje służą wymianie pogłądów i doświadczeń.
Rozumiem większość, przez długie lata nabieramy doświadczenia często ucząc się na własnych błędach, ponosząc wymierne koszty. Dlatego ciężko dzielić się tak zdobyta wiedzą.
Wracając do różnicówek, przy bezpośrednim dotknięciu przewodu L i obwodu PE ..ręka-ręka .. popłynie przeważnie prąd większy niż 30 mA powodując szybkie wyzwolenie wyłącznika ..pozostanie przykre odczucie „kopnięcia”, ( gdy różnicówka jest sprawna ) co zaś się stanie gdy dotkniemy przewód L stojąc na podłodze …prąd .ręka –nogi..?, jaki popłynie prąd ? czy spowoduje wyzwolenie różnicówki ?w jakim czasie?.
Do 10mA osoba ma szansę „uwolnić” się sama , dlatego należało by stosować różnicówki o In=10mA …ale to ogranicza ilość obwodów nią zabezpieczonych… Co się stanie z wyłącznikiem gdy prąd 10 –28mA popłynie przez ciało człowieka ? i co się stanie z człowiekiem .
Zapraszam do dyskusji . ; ))

Na wyżej wymieniny temat ,już wroku 1993 wypowiadał się inz. E.Musiał w czasie "Seminarium " w Lublinie 14 czerwca 1993.Właśnie ją powtórnie przejrzałem .Bardzo ciekawa lektura . Kwintesencja jednak jest taka, iż ten swietny wykładowca optuje w innym kierunku a mianowicie mocno zwraca uwagę na uzim fundamentowy i połączenia wyrównawcze. I w tym zgadzam ,
różnicówka jest DOBRA, jednak urządzeniem i to zawodnym ,co zostało tu przedstawine.
"Kawał drutu " jeśli jest dobrze złączone ma szanse wytrzymać dłużej.Obawiam się że pchając tak wiele tak drogich urządzen doprowadzimy do tego że nie mając
dobrych podstaw ,gdy jedno urządzenie się sypnie polecą lawinowo następne .
Skutek zawsze może być ten sam SMIERĆ ,a my ponoć mamy jej zapobiec,
i nie mamy co zwalać winy na użytkownika .On zapłacił i instalacja ma być dobra.
przy instalacji przed remontem nic nie musiał sprawdzać to dlaczego teraz???.
Spotykałem się z taką opinią u prywatnych inwestorów i panowie chyba też ,skutki takie jakie przedstawiliście.Mentalności nie zmienimy ,a za darmo biegać też nie będziecie i naciskać TEST .

Mimo wad jestem zwolennikiem stosowania wyłączników ochronnych różnicowoprądowych. Wyłącznik to nie tylko ochrona od porażeń…ale zabezpieczenie od pożaru instalacji
spowodowanych prądami doziemnymi.
Natomiast wyłącznik nie chroni gdy zagrożenie..przyjdzie…może tak to nazwę..sprzed wyłacznika, dlatego należy stosować połączenia wyrównawcze miejscowe.
Z tymi połączeniami różnie bywa…trzeba jednak o nich pamiętać..Nie przesadzajmy również z testowaniem wyłączników różnicowcych, nie ma z tym problemu. Jeżeli wyłąćznik jest tak umieszczony w rozdzielni, że jest do niego łatwy dostęp…nie ma w zasięgu ręki elementów będacych pod napięciem, to wyłącznik może być testowany przez przedstawicieli dowolnego zawodu. Należy jednak umieszczać jakie informacje…np w postaci etykiet samoprzylepnych na rozdzielniach, aby o tym fakcie pamiętała obsługa obiektu budowlanego..czy konserwator.
Konserwator np węzłów co może podczas obchodów i spisywania parametrów grzewczych również przetestować różnicówkę..i wcale nie musi być elektrykiem z grupą…
Natomiast jeśli będziemy tak umieszczać w rozdzielnicach wyłaczniki różnicowe, że są one trudno dostępne, wtedy będziemy sami zajmować się ich testowaniem. Użytkownik
tak jak musi nauczyć się obsługi pralki automatycznej czy pilota telewizora..tak samo musi poznać pewne wymogi odnośnie eksploatacji nowoczesnej instalacji elektrycznej i je realizować.
Wyłącznik różnicowy jest najskuteczniejszym środkiem ochrony
jaki wymyślono moim zdaniem, poza tym jest cichym wspaniałym nadzorcą instalacji elektrycznej, ale nie chroni on przed ludzką głupotą, desperacją czy bezmyślnością…
Jeśli…ja np, jestem kandydatem na samobójcę..to zawsze znajdę wejście na dach wieżowca i skoczę z niego mimo faktu, że wejście na dach będzie chronione kilkoma zamkami z atestem. Jeśli mam kaprys odejść z tego świata przy pomocy prądu elektrycznego też to zrobię…i to skutecznie…stanę na podłożu o doskonałej instalacji i złapię..jedną ręką..za przewód L1 a drugą za L2 lub jedną na L a drugą za N…wyłacznik nie zadziała..i w takim przypadku nie jest skuteczny żaden środek ochrony przed porażeniem prądem elektrycznym.

Już dwukrotnie spotkałam się z przypadkiem kiedy to biegną sobie cztery drutki, wyłącznikiem głównym jest różnicówka, a dalej biegną sobie … no ile? -dwa drutki. Użytkownicy instalacji mają mnie za jasnowidza kiedy mówię, że bolce w gniazdach itd. są niepodłączone. No ale przecież jest dzielny wyłącznik różnicowo-prądowy - sąsiad miał to i ja kazałem sobie załążyć.
I jeszcze jedno moje zderzenie z “Ekspertem”. Czy w obwodzie jest potrzebne zabezpieczenie nadprądowe? - oczywiście, że nie! Najlepsze jest to, że obwód ten zasila wannę. “Ekspertowi” pomylił się zwykły wył. różnic. prądowy firmy F&G z wyłącznikiem tzw. kombinowanym tzn. z członem nadprądowym i przez przypadek obwód przed przetężeniami był chroniony Beemem w złączu.
Napiszcie o swoich spotkaniach z “Ekspertami”. Pozdrawiam Wasze nerwy.