Witam!
Ostatnio byłem z wizytą na budowie u znajomej i spotkałem sie z ciekawym tematem. Na tarasie są wyprowadzone przewody do oświetlenia. Puszczone sa one bezpośrednio po stropie na uchwytach. Strop ten będzie ocieplany styropianem od dolu czyli na przewodach. Stad moje pytanie. Czy jest jakis przepis lub norma która nakazywała by w takim przypadku układanie przewodu w peszlu lub innej osłonie??
Zdrowy rozsądek wskazuje na zastosowanie rurek.
Nie chodzi to może o sam styropian, ale o to by ewentualna wymiana przewodów (nie ważny powód) nie wymuszała uszkodzenia warstwy termoizolacyjnej.
Ja osobiście w takiej sytuacji zawsze puszczam przewody w peszlach. I nie chodzi tu o możliwość wymiany przewodu bo to i tak jest zazwyczaj niemożliwe nawet przy zastosowaniu rurek. Chodzi głównie o uszkodzenia mechaniczne i kwestie bezpieczeństwa. Nigdy się głębiej nie zagłębiałem w tym konkretnym temacie jak to wygląda od strony prawnej i bardzo był bym wdzięczny za wszelkie namiary na przepisy które to regulują, jeśli takowe istnieją.
Nie doszukuj się unormowań na wszelkie duperele. Kierujesz się zdrowym rozsądkiem i niech tak zostanie. Jeśli takiego zapisu nie znajdziesz to przestaniesz go (peszel) stosować?
Uszkodzenie mechaniczne przewodu to jeden z powodów jego wymiany.
A to że peszel ochroni przed uszkodzeniem mechanicznym to bajka.
Chyba, że będzie twardszy od elementu mogącego do rzazem z przewodem uszkodzić.
Kolega kkas12 ma rację, jeśli chodzi o wymianę przewodu, ponieważ do niczego innego, a już na pewno nie do ochrony przed uszkodzeniem ten peszel miałby służyć. W naszych realiach wykonywanie rurażu pod przewody nie przyjęło się, nie wiem dlaczego? Może z lenistwa wykonawców, może z oszczędności inwestorów? Ostatnie instalacje wykonane u nas w Polsce w rurach Bergmana pochodzą z lat 70-tych podejrzewam.
Reasumując: Peszel w naszych,polskich warunkach nie jest tam konieczny.
Witam Kolegów
Z sentymentem wspominam ruraż w systemie OWT. I o dziwo, był przeważnie drożny
Co do pytania autora. Kabelek w peszlu to głupota. Peszel nie zapewni ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. A “kwestie bezpieczeństwa” ni jak pojąć nie mogę
Że się nie przyjęło to wcale się nie dziwię. Wypowiedziało się tu bynajmniej dwóch czy trzech zwolenników rurarzu. Jeden zwolennik podkreślił ,że rurarz stosujemy by można było wymienić przewody. Drugi zwolennik rurarzu powiedział , że ten pierwszy to piep… bo przewodów z rur nie wyciągniesz a przewody daje siew rurach aby zabezpieczyć je mechanicznie. Na to pierwszy zwolennik rur mu odpowiedział, że to ty piep… bo rura mechanicznie w ogóle nie chroni przewodów. Jeśli więc zwolennicy rur stwierdzili, ze ani te rury nie chronią mechanicznie przewodów ani nie zapewniają wymiany przewodów to niby po co umiarkowani zwolennicy mieli by je stosować? o przeciwnikach nawet nie wspominam. Do kitu więc z tymi rurami.
Instalacja w rurkach to wyższa szkoła jazdy. Tak jak i w korytach.
Jej drożność wystawia ocenę jej przydatności.
Kto tego nie potrafi zapewnić zawsze będzie stosowaniu rur przeciwny.
Kombinacja w jednoczesnym zastosowaniu rur i koryt pozwala na bezproblemową wymianę przewodów czy całej instalacji.
My wolimy wszystko zakryć tynkiem i gdy dochodzi do wymiany instalacji wraz z elektrykiem muszą pracować i murarze i malarze.
Ale zanim do tego dojdzie kleimy koryta, przewody i inne cuda niewidy na tynku bo zmieniło się przeznaczenie pomieszczenia lub trzeba do niego coś nowego doprowadzić.
Więc budujemy drogo i głupio.
Każda praktycznie próba wymiany w.l.z. w bloku ową głupotę i krótkowzroczność potwierdza.
Pchamy DYp i YDY w rury a następnie mocujemy je na ścianach i twierdzimy, że mamy instalację w rurach.
Pchamy i w.l.z. i instalacje telefoniczne i instalacje TV i przewody do opraw wiszących piętro niżej, kładziemy to na podłogach czekając aż zostaną przykryte styropianem i wylewką.
Ale zanim to nastąpi to przychodzi jeszcze hydraulik i tynkarz.
Co niektórzy jeszcze przed oddaniem obiektu przekonują się, że takie rozwiązanie nie jest najlepszym.
Pierwsza próba wymiany przewodu sprowadza nas na ziemię.
Mimo poniesionych kosztów instalacja taka niczym nie różni się od instalacji podtynkowej.
P.S.
Całkowita wymiana (piętnasto-dwudziestoletnie instalacje są wymieniane) i rozbudowa instalacji, łącznie z oprawami, osprzętem i rozdzielniami oraz przyłączem i siecią komputerową zajęła w irlandzkiej szkole składającej się z dwóch budynków dwa miesiące wakacji.
Nie położono w jej efekcie ani jednego metra kwadratowego tynku.
Jeśli jest to wada to jakie są zalety?
Instalacja wykonana w rurach zgodnie ze sztuką, niesie same korzyści, ale nakład finansowy i czasowy na jej wykonanie jest większy niż dla instalacji podtynkowej.
Druga sprawa, to przy wykonywaniu takowej instalacji w rurach musi być zachowana świadomość ogólnobudowlana we wszystkich branżach uczestniczących w danym przedsięwzięciu, ponieważ zagniecenie rur w paru miejscach przez nieświadomych ludzi obraca wszystko w niwecz.
I to jest odpowiedź dlaczego u nas nie wykonuje się takowych instalacji. Mówiąc u nas mam na myśli Polskę. U nas ma być szybko i tanio.
Generalnie tak, ale nie do końca. Chyba już gdzieś o tym pisałem. Do rurarzu na potrzeby elektryczne jest odrębny projekt. poszczególne przejścia bywają dublowane. Rurarz i montaż puszek wykonuje ekipa budowlana stawiająca ściany i wylewająca stropy. ogranicza to do minimum możliwość uszkodzenia. Elektryk jak stwierdzi niedrożność, zgłasza to do koordynatora, a ten zleca wymianę uszkodzonego odcinka.
A może osoby sceptycznie podchodzące do instalacji w rurkach popuszczą wodze fantazji i pomyślą ja wyglądały by dziś stare aluminiowe (często śmiercionośne bo z zerowaniem) instalacje gdyby ich projektanci myśleli perspektywicznie i nakazali wykonać je w rurkach?
Też widzicie same wady?