Witam, miałem okazję ostatnio być w bardzo starej rozdzielni z lat 70.
Udało mi się zrobić takie oto zdjęcie, rozłącznika i przyłączonych przewodów aluminiowych.
Jak to się dzieje, że to pracuje tyle lat, bez przekładek cupalowych i nic się nie dzieje na styku CU/AL ?
Czy w tych starych rozłącznikach miedź była czymś “pokrywana” ?
Temat trochę leciwy, ale podpowiem. Elektrochemia się kłania.
Styk Cu/Al może mieć się dobrze długi czas, o ile nie występuje skraplająca się wilgoć. Zdjęcia nie widziałem, link wygasł. Dodatek minimalnych ilości elektrolitów wybitnie przyśpiesza degradację niezabezpieczonego złącza Cu/Al, wystarczy pot z dłoni i skraplająca się wilgoć, opary kwasów, nawet organicznych, kwaśne opary z butwiejącego drewna, itd.
Wiele aparatów ma wyprowadzenia cynowane. Ta powłoka też zmniejsza zjawiska korozyjne gdyż cyna jest w szeregu elektrochemicznym niżej niz miedź.
Korozje elektrochemiczna połaczenia AL-CU ogranicza też posmarowanie elementów przed skręceniem np. pasta alu-plus. Ta pasta chroni przed dostępem elektrolitów do połączenia. Kiedyś stosowano rózne smary - i wtedy to była loteria. Jeśli smar w skutek degradacji nie tworzył związków będących elektrolitami to spełniał swoje zadanie, jeśli nie to potrafiło sie takie połączenie upalić p kilku latach.
Niezabezpieczone połączenia Al-Cu potrafiło sie upalić po 2 tygodniach, przyczyna: agresyne korozyjnie środowisko - część mokra papierni, gdzie atmosfera jest agresywna do miedzi i jej stopów oraz do innych metali. Tam miedź po tygodniu ma kolor czarny.